Moja przygoda z haftem krzyżykowym zaczęła się 11 lat temu. W związku z tym, że zostałam zwolniona z pracy miałam dużo wolnego czasu. Trzeba było znależć sobie jakieś ciekawe zajęcie. W tym okresie dostałam od przyjaciółki Eli obrazek wyszyty haftem krzyżykowym. Bardzo mi się spodobał. Postanowiłam dowiedzieć się czegoś więcej o hafcie krzyżykowym. Zaczęłam przeglądać strony w internecie, nawiązywać znajomości z hafciarkami i wyszywać :)
Była okazja do stworzenia metryczki dla Synka moich Przyjaciół. Skorzystałam ze wzoru :
"Welcome Baby" Ellen Maurer-Stroh,
70 w x 51 h krzyżyków
16 kolorów
Nie wiedziałam wtedy jeszcze , jak ważne jest prawidłowe dobranie kolorów. Wyszywałam muliną jaką miałam pod ręką , czyli Ariadną, a wzór był opracowany na nici DMC. Pewnie dziś powstała by dużo ładniejsza pamiątka, ale to był mój początek.
Nie wyszyłam też napisu , bo nie umiałam, ale mimo to jestem dumna z mojej pierwszej pracy, bo do dziś stoi na kominku Przyjaciół :)
Ta zabawa z muliną pokazała mi jak ważne jest , by kolory wybierać zgodnie z opisem ze schematu. Poszłam do pasmanterii i kupiłam mulinę DMC, której jestem wierna do dziś i nie zamieniłabym jej na żadną inną :)
Zabrałam się za wyszywanie kolejnego obrazka , ale o tym już w następnym poście :)
Zapraszam :)
P.S. - przepraszam za jakość zdjęcia, ale 11 lat temu nie posiadałam lepszego sprzętu fotograficznego :)
Oj czy ja wiem, czy zawsze trzeba trzymac sie legendy? :D :D u mnie powstal tylko jeden hafcik z prawidlowymi numerkami!! drugi jest w trakcie.... :) Uwielbiam szalec z kolorami!! I haftuje wszystkim! :D
OdpowiedzUsuńja w tej kwestii jestem zasadnicza - lubię wyszywać jak nakazują :)
UsuńMiłość od pierwszego wejrzenia :) Ja też najchętniej wyszywam muliną DMC.
OdpowiedzUsuńDMC nasza ulubiona mulina :)
OdpowiedzUsuńJa też zaczynałam od Ariadny :) I przeważnie sama dobierałam kolorki ;) Ja swoją przygodę z haftem zaczęłam jakieś 15 lat temu i dłubałam co wszystkim co miałam pod ręką, dopiero po paru latach odkryłam DMC i tak zostao do dzisiaj ;)
OdpowiedzUsuńech, wspomnienia... zainspirowałaś mnie do nowej notki na blogu:)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że jako początkująca blogerka dałam Wam nowy temat na posty :)
OdpowiedzUsuńa ja wierna do dziś Ariadnie, choć kilka obrazów DMC haftowałam...
OdpowiedzUsuńZaczynałam też jakieś 15 lat temu... szkoda że w zasadzie nie mam ani jednego zdjęcia prac z tamtych czasów...
A metryczka świetnie wyszła, a najważniejsze że spodobała się obdarowanym :)
Dziękuję ;)
OdpowiedzUsuńJa to przy większosci z Was to "młoda" hafciarka jestem ;) Zaczęłam trzy lata temu (w czerwcu-lipcu mam rocznicę ;)) z nudów. Jak się siedzi z dwójką małych dzieci w domu to człowiek może się nabawić depresyjnych myśli o własnym ja... Postanwiłam to zmienić, a że moja koleżanka haftowała już jakiś czas to podłapałam od niej tą piękną pasję. Teraz moje życie jest wielobarwne jak paleta DMC :)
OdpowiedzUsuńKasiu - aż nie mogę uwierzyć , że tylko 3 lata . Masz zdolne rączki! Uwielbiam oglądać Twoje prace. A na rocznicę coś specjalnego planujesz?
UsuńWitaj Agnieszko w blogowym świecie :) Też uwielbiam mulinę DMC,właśnie pisałam posta o jej przechowywaniu.Również jestem dumna z mojej pierwszej pracy.Oczywiście dodaję do obserwowanych.Serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Poczytałam, pewnie też kiedyś o tym napiszę - porządek w mulinach do podstawa.
UsuńPozdrawiam :)
Ja też zamieniłam Ariadnę na DMC ;)
OdpowiedzUsuńMuszę kiedyś przy okazji wizyty w Polsce odszukać moje pierwsze prace-ciekawe czy jeszcze gdzieś są w moim rodzinnym domu ;)
:) DMC jest jednak najlepsza :)
UsuńNo dobra, a jak stwierdzić, w przypadku haftów licznych, dla którego rodzaju/producenta muliny wzór jest dedykowany?
OdpowiedzUsuńJa wyszywam tylko wzory liczone i zawsze w schemacie mam podane jakiej muliny użyć. Zazwyczaj korzystam tylko z wzorów na DMC , bo zamieniać np. z Anchor na DMC nie lubię.
UsuńDzięki Twojemu postowi cofnęłam się w czasie i przypomniałam sobie jak to było z początkami xxx ;) Moje początki to małe obrazki na kanwie drukowanej-koszmar.Chyba nie byłabym w stanie ich upublicznić :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Cieszę się, że dzięki mojemu postowi ożyły wspomnienia. Nigdy w życiu nie korzystałam z kanwy drukowanej, bo słyszałam o niej tylko złe opinie.
UsuńPozdrawiam :)
Muszę i u siebie napisać o początkach :) Dziękuję za inspirację :)
OdpowiedzUsuńProszę bardzo :)
UsuńPozdrawiam :)
:) nowa blogerka witaj w klubie
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuńTrochę lat już wyszywasz :) Moją pierwszą pracą krzyżykową był kwiat jabłoni z HP. Nie wiedziałam jeszcze wtedy jak się wyszywa i iloma nićmi. Więc najpierw było pełne pasemko muliny, później stwierdziłam, że za grubo i podzieliłam je na pół - tak ten haft wyglądał (połowa 6 nitkami muliny a druga połowa 3) a jeszcze wyszywałam na polskiej kanwie chyba 11ct :/ Teraz poniżej18ct nie schodzę ;)
OdpowiedzUsuńPoczątki są ciekawe, a i my się przy tym uczymy. Ja zaczynałam na 14, a teraz już tylko 18. Chciałbym spróbować na 20 i na lnie :-)
OdpowiedzUsuńA teraz przyszedł mi do głowy pomysł na nowy hafcik <3
Dawaj na lnie!!!!! Nie taki straszny jak się wydaje. Kup Belfast, albo len obrazkowy. A haft o niebo lepiej wygląda :)
UsuńKiedyś na pewno spróbuję :)
UsuńJa też od niedawna haftuję (2,5 roku chyba?) I cieszę się ze już oświecona wiedzą z internetu od razu od dmc zaczynałam, bo już planowałam stare nitki Adriadny,. Ale na kanwę się nacięłam raz :D myślałam, że każda Aida jest od dmc, u kupiłam polskiego szmatławca nie trzymającego wymiarów :D
OdpowiedzUsuńKolorów też nie lubię sama zamieniać, jeżeli już to w malutkich obrazkach. Ale taka operacja zajmuje pół dnia :/
Pozdrawiam
Emila
Nie lubię zmieniać kolorów, dlatego wierna marce DMC szukam tylko takich schematów.
UsuńAgnieszko, witaj w blogowym świecie :) Fajnie, że i ty tu jesteś.
OdpowiedzUsuńTwój wpis z kolei skłania do refleksji nad własnymi początkami. Wydaje się to tak dawno...
Pozdrawiam :)
Cieszę się Monia, że do mnie wpadłas :)
UsuńWitaj w blogosferze!
OdpowiedzUsuńJa najczęściej wyszywam kolorami wg przepisu "widzi mi się" , co czasami skutkuje niestety pruciem, ale takie są skutki tego przepisu :))
A co do początków haftowania, to wstyd się przyznać, bo było to ponad ćwierć wieku temu, z ogromnymi przerwami na wychowanie dzieci, teraz wróciłam do haftu i od co najmniej 7 lat jestem mu wierna :))))
Pozdrawiam
Beata
Jaki wstyd? Na pewno na przestrzeni czasu doswiadczylas, że i haft krzyżykowy się rozwija. Miło mi Cię gościć na moim blogu :)
UsuńTak, jak Zimna, chyba nigdy nie wyszyłam obrazka od A do Z wg schematu. A to zmieniam ilość nici, a to kolory, a to dorabiam krzyżyki, albo ujmuję, albo robię coś tylko półkrzyżykami. A schematy wymyślone na DMC wcale nie są takie niezawodne, wiele razy się nacięłam, widząc co "projektanci" zaproponowali. I jeszcze - zaproponowana paleta kolorów, to tylko opcja a nie bezwzględne wytyczne...Wolę być twórcza chociaż w tym małym ułamku :)
OdpowiedzUsuńa ja miłe panie zaczynałam na szarym płótnie , a że kanwa istnieje to nie miałam zielonego pojęcia, a nitki to prułam stare swetry . pół miasta zachwycało się moimi obrazami a dzisiaj jak patrzę na nie bo wiszą u znajomych do dzisiaj to jeden wielki .....koszmar
OdpowiedzUsuń